First post-lockdown trip: a week in Tenerife

It all seemed unreal: taking the plane, landing over 4000 kilometers from home, going to restaurants and to the beach…. but it actually happened. A bit more than one week ago I got back from my very first holiday after the 2020/2021 lockdown. I spent a week in Tenerife and in this post I will share with you all the information regarding both actual Covid19-related restrictions and rules and my recommendations where to go and what to see in the island.

Miałam wrażenie, że to nie działo się naprawdę: lot samolotem, lądowanie ponad 4000 kilometrów od domu, chodzenie do restauracji i na plażę…. a jednak naprawdę miało to miejsce. Trochę ponad tydzień temu wróciłam z moich pierwszych wakacji po lockdownie, który zaczął się jesienią 2020 i trwał ponad pół roku. Spędziłam tydzień na Teneryfie i w dzisiejszym wpisie podzielę się z Wami zarówno informacjami dotyczącymi aktualnych restrykcji i regulacji ze względu na Covid-19, jak i ogólnymi sugestiami, dokąd się udać i co zobaczyć na wyspie.

As of May 2021, all tourists entering Canary Islands have to present a negative SARS-CoV-2 test result made in the seventy-two hours prior to arrival, Both PCR and RT-LAMP tests are accepted (and the latter is usually cheaper). It is also necessary to register on Spain Travel Health portal, fill in the form and generate a QR code which will be scanned upon arrival. Of course, during the flight face mask is obligatory at all times (you can only take it off to eat or drink something).

I also needed another negative test in order to avoid quarantine upon arrival to Poland. Poland accepts antigen tests made in the fourty-eight hours prior to arrival. I did my test in Laboratorio Damián Trujillo in La Laguna and it costed 45 EUR. Another solution is getting the test done already in Poland – testing stations are avaliable at many airports, for example in Wrocław (where I landed), in Poznań, or at the Warsaw Chopin airport. However, there usually is a big queue and that is why I decided to get my test done in Tenerife.

Dane z maja 2021: wszyscy turyści udający się na Wyspy Kanaryjskie muszą pokazać negatywny wynik testu na SARS-CoV-2 zrobionego co najmniej 72 dwie godziny wcześniej. Zarówno testy PCR, jak i RT-LAMP są akceptowane (te drugie są zazwyczaj tańsze). Trzeba także zarejestrować się na rządowym hiszpańskim portalu dotyczącym zdrowia podróżujących, wypełnić formularz oraz wygenerować kod QG, który zostanie zeskanowany tuż po przylocie. Oczywiście podczas lotu cały czas należy mieć maseczkę, można ją zdjąć tylko wtedy, gdy chcemy coś zjeść bądź wypić.

Potrzebowałam kolejnego negatywnego wyniku testu, by uniknąć kwarantanny po przylocie do Polski. Polska akceptuje m.in. testy antygentowe wykonane co najmniej 48 godzin przed przylocie. Ja zrobiłam swój test w Laboratorio Damián Trujillo w miejscowości La Laguna, kosztował on 45 euro. Innym rozwiązaniem jest wykonanie testu już po przylocie do Polski – jest możliwość zrobienia ich na wielu lotniskach, np. we Wrocławiu (gdzie lądowałam), w Poznaniu czy na Lotnisku Chopina w Warszawie. Zazwyczaj to wiąże się jednak z czekaniem w sporej kolejce, dlatego ja wolałam zrobić test wcześniej na Teneryfie.

I stayed in a beautiful hotel near Garachico, in the Northern part of Tenerife. That would be my general advice: stay away from the South which isn’t as green and spectacular as the Northen part and is packed with resort towns. The hotel I chose was El Patio and I was very happy with the choice. The hotel is surrounded by a banana plantation on a picturesque stretch of coast and most rooms are set around the courtyard in the mansion and converted farm buildings. The hotel area is quite big and there are beautiful gardens with an outdoor pool, tennis court and outside tables and sofas. It’s a perfect place if you really want to relax in a quiet area 5 minutes drive from a beautiful town of Garachico.

Nocowałam w pięknym hotelu obok Garachico, w północnej części Teneryfy. To zresztą byłaby moja główna wskazówka: raczej omijajcie południe, które nie jest zielone i spektakularne jak północ, a jest za to naładowane typowo turystycznymi miasteczkami. Wybrałam hotel El Patio i naprawdę był to dobry wybór. Jest on otoczony plantacją bananów na malowniczej części wybrzeża, a większość pokoi znajduje się wokół dziedzińca w dawnej rezydencji oraz przekształconych w hotel budynkach farmy. Okolice należące do hotelu są dość spore i są znajdują się tam basen, kort tenisowy oraz stoliki z kanapami. To idealne miejsce na relaks w cichej okolicy, która jest zaledwie pięć minut drogi samochodem od pięknego miasteczka Garachico.

Garachico and its port were founded by a Genoan banker after the conquest of Tenerife in the 15th century. In 1706 a volcano eruption destroyed a big part of the town but you can still see some old areas and buildings. Today, Garachico is one of the most charming towns in Tenerife: its centre is rather lively as it’s packed with restaurants and bars. Garachico is also known for its natural pools – unfortunately I didn’t managed to swim there as during my whole stay it was quite windy and the waves are big so lifeguards would always put red flag meaning swimming was forbidden.

Garachico wraz z portem powstały za sprawą bankiera z Genui po podboju Teneryfy w XV w. W 1706 erupcja wulkanu zniszczyła sporą część miasta, ale wciąż można zobaczyć starsze części i budynki. Dzisiaj Garachico to jedno z bardziej uroczych miast Teneryfy: jego centrum tętni życiem i jest pełne restauracji oraz barów. Garachico słynie też ze swoich naturalnych basenów, w których jednak nie udało mi się popływać, bo przez cały mój pobyt było dość wietrznie, a fale spore, więc ratownicy codziennie wieszali czerwoną flagę – czyli zakaz pływania.

Another beautiful town I visited was La Orotava. Its municipality stretches from the north coast to the mountainous interior so it’s all quite hilly and very picturesque. This colonial town has cute cobblestone streets, flower-filled plazas and more Castilian mansions than the rest of the island put together. La Orotava is a perfect place for a stroll and a coffee in one of beautifully placed cafes.

Kolejnym pięknym miastem, jakie odwiedziłam, była La Orotava. Jej okrąg miejski ciągnie się od północnego wybrzeża po górzysty środek wyspy, jest więc górzyście i malowniczo. To kolonialne miasto jest pełne uroczych, brukowanych uliczek, wypełnionych kwiatami placów i większą liczbą kastylijskich budynków niż na pozostałych częściach wyspy razem wziętych. La Orotava to idealne miejsce na spacer i kawę w jednej z pięknie położonych kawiarni.

Don’t forget to stop in Puerto de la Cruz on the way to La Orotava from Garachico. Puerto de la Cruz feels more touristy than the other two and I wouldn’t like to make it the main place of my stay but it’s definitely a good idea to swing my there, enjoy one of its tapas bar, walk along the sea promenade and enjoy the view from there.

Koniecznie zatrzymajcie się w Puerto de la Cruz jadąc do La Orotavy z Garachico. Odniosłam wrażenie, że Puerto de la Cruz jest bardziej turystyczne niż pozostałe dwa miasta i nie chciałabym uczynić z niego bazy wyjazu, ale na pewno warto zatrzymać się tam, odwiedzić jeden z lokalnych tapas barów, przejść się promenadą wzdłuż morza i rozkoszować się widokiem stamtąd.

And one more town recommendation before I move to nature, sights and food: San Cristóbal de La Laguna. Its colorful historical centre has been declared a World Heritage Site by UNESCO. Many of the architectural highlights are in the Calle de San Agustín so you should definitely go there. When you get hungry and look for a place for lunch, I really recommend La Cocretería – popular amongst locals tapas bar specialised in croquettes.

I jeszcze jedna miejska polecajka zanim przejdę do przyrody, wyjątkowych miejsc i jedzenia: San Cristóbal de La Laguna. Tamtejsze kolorowe stare miasto zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Wiele architektonicznych perełek znajduje się na Calle de San Agustín, więc zdecydowanie powinniście się tam udać. Gdy natomiast zgłodniejecie, polecam La Cocretería – popularny wśród lokalsów bar tapas, którego specjalnością są krokiety.

But it’s not all about visiting cities and towns 🙂 Northern Tenerife has plenty of amazing landscapes, for example in Punta de Teno area. Marked by a colored lighthouse, Punta de Teno is a rocky headland that forms the most westerly point on the island. This picturesque location delivers also great views of the Los Gigantes cliffs. What is amazing in Punta de Teno is that you can clearly see from there the difference between the Northern part of the sea (with signficantly bigger waves) and the calmer Southern sea.

Ale zwiedzanie Teneryfy nie kończy się bynajmniej na jeździe po miastach i miasteczkach 🙂 Północna Teneryfa może poszczycić się wieloma wspaniałymi krajobrazami, jak choćby w okolicach Punta de Teno. Wizytówką miejsca jest kolorowa latarnia morska, a Punta de Teno to skaliste klify będące najbardziej wysuniętym na zachód punktem wyspy. Ta malownicza okolica zachwyca także wspaniałym widokiem na klify Los Gigantes. To, co zachwyca na Punta de Teno, to różnica między północną częścią morza (z mocniejszymi falami) i spokojniejszą południową częścią – można to wypatrzyć gołym okiem.

Another highlight of Tenerife’s nature was actually very close to the hotel where I stayed: El Drago, also known as Drago Milenario, the oldest and largest living specimen dragon tree. This a subtropical tree species in native to the Canary Islands, Cape Verde, Madeira, and western Morocco. The area around it, Icod de los Vinos, is also lovely.

Kolejna atrakcja przyrody Teneryfy była nieopodal hotelu, w którym się zatrzymałam: El Drago, zwany także Drago Milenario, to najstarsze i największe żywe drzewo z gatunku draceny smoczej (zwanej też drzewem smoczym). To rzadka roślina, endemiczna dla Wysp Kanaryjskich, Wysp Zielonego Przylądka, Madery i zachodniego Maroka. Okolica wokół drzewa jest też urocza.

Not far from El Drago there is a nice and not crowded beach: Playa de San Marcos. Like most of Tenerife’s beaches it is black and rocky. Near the beach there are few cafes, bars and a parking.

Niedaleko El Drago jest ładna i niezatłoczona plaża: Playa de San Marcos. Jak większość plaż Teneryfy, jest kamienista i czarna. Nieopodal jest parę kawiarni i barów oraz parking.

If you miss white sand beaches, head to Playa de Las Teresitas, although this beach is artificial – originally the area of the beach consisted mostly of stone and rocks. In Tenerife there is one natural, white sand beach in the island: El Medano.

Jeśli zatęsknicie za plażami z białym piaskiem, możecie udać się do Playa de Las Teresitas, chociaż jest to sztuczna plaża – wcześniej jej obszar był pokryty kamieniami. Na Teneryfie jest jednak jedna naturalna plaża z białym piaskiem: El Medano.

When in Tenerife, make sure you try its local delicacy: Barraquito – a multi-layered coffee drink. The condensed milk is first added, followed by the liqueur, espresso, lemon peel, and milk. Then, cinnamon is sprinkled on top. Barraquito’s taste is very rich and it’s good to try it but it’s not my favourite coffee drink. The favourite one is unchangeably Café Bombon (made of consensed milk and espresso) which you can get all over Spain.

Będąc na Teneryfie trzeba spróbować lokalnego specjału: Barraquito – kilkuwarstwowego napoju kawowego. Najpierw nalewa się mleko skondensowane, później likier, espresso, skórkę cytrynową i mleko. Na końcu całość posypuje się cynamonem. Smak Barraquito jest bardzo bogaty i na pewno warto tego spróbować, ale nie stał się moim ulubionym kawowym napojem: jest nim niezmiennie Café Bombon (czyli mleko skondensowane i espresso), które można dostać w całej Hiszpanii.


If you like this article, make sure you follow me on Facebook so that you don’t miss new posts! 🙂

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, koniecznie polub moją stronę na Facebooku, by nie umknął Ci żaden nowy post! 🙂

Two perfect places for a weekend getaway in Poland

Not much has been going on here recently but well – in the past three months travelling was difficult and almost impossible. I have been thinking about sharing with you two magical places in Poland for a while now but decided to wait until hotels can actually operate and you can go there. The time has come, from today hotels can open so here are two great ideas for a weekend away!

Niewiele działo się ostatnio na blogu, ale cóż – przez ostatnie trzy miesiące podróżowanie było dość trudne, jeśli nie niemożliwe. Od jakiegoś czasu chciałam podzielić się tutaj informacjami o dwóch magicznych miejscach w Polsce, ale zdecydowałam, że poczekam, aż hotele znów się otworzą i będziecie mogli tam pojechać. Wreszcie nadchodzi ta chwila, hotele od dzisiaj mogą przyjmować gości, więc zapraszam na wpis z dwoma pomysłami na wyjazdowy weekend!

Bielice

As you already know, I really like Kłodzko and its surroundings. I had chance to visit the area once again back in November and I discovered another beautiful place there. The village is called Bielice and even though it feels like the end of the world, there are many hiking trails nearby. It is a great escape from ghost cities during the Covid-19 pandemic and a great destination for those who like to spend their free time outdoors.

Jak już wiecie, naprawdę lubie Kłodzko i tamtejsze okolice. Miałam okazję być tam po raz kolejny w listopadzie i odkryłam kolejne piękne miejsce. Wieś nazywa się Bielice i mimo że można poczuć się w niej jak na końcu świata, to nieopodal jest sporo górskich szlaków. To świetne miejsce na ucieczkę z pustych miast w dobie pandemii oraz ciekawy kierunek podróżniczy dla tych, którzy lubią spędzać czas wolny na świeżym powietrzu.

During my stay in Bielice I hiked n the area and got to Kowadło and Rudawiec peaks. You can reach them even if you aren’t experienced in hiking as the trails in the area feel more like a bit more demanding walks than proper mountain hikes.

A beautiful little town, Lądek-Zdrój, is less than half an hour drive away from Bielice. There you can find some cafes and restaurant (even thought very few are open now…) and lovely main square with beautiful buildings.

Podczas pobytu w Bielicach sporo chodziłam po okolicy, weszłam też na szczyty Kowadło i Rudawiec. Spokojnie można na nie wejść nie będąc doświadczonym piechurem, bo tamtejsze szlaki można uznać raczej za bardziej wymagające spacery niż typowe chodzenie po górach.

Do uroczego miasteczka, Lądka-Zdroju, można dostać się z Bielic samochodem w niecałe pół godziny. Jest tam sporo kawiarni czy restauracji (choć w dobie pandemii tylko nieliczne są otwarte…) oraz śliczny główny plac z pięknymi budynkami.

Białowieża

Another beautiful yet completely different place I visited last year is Białowieża. The village is in the middle of the Białowieża Forest which is one of the last and largest remaining parts of the immense primeval forest that once stretched across Europe. Białowieża is, of course, the gateway to this lush and msterious forest but also the village itself boasts an interesting history and is worth a visit. I stayed at “Isar Apartments” which is an amazing place because the aparments are in historic water tower and ailroad wagons transformed to tsarist saloon cars in trains standing on the path. Nearby there is also a restaurant located in an old building of the railway station “Bialowieza Towarowa” built in 1903 for the Tsar Nicholas II. This accomodation is definitely not the chapest but I think it is worth every penny as the place is one of its kind.

Kolejnym pięknym, acz zupełnie innym miejscem, które udało mi się odwiedzić u schyłku zeszłego roku jest Białowieża. Ta wieś położona jest w Puszczy Białowieskiej stanowiącej relikt pierwotnych krajobrazów leśnych, które dominowały w przeszłości na terenach Europy. Białowieża to oczywiście baza wypadowa do tej bujnej i tajemniczej pusty, ale sama wieś ma ciekawą historię i warto ją odwiedzić. W Białowieży zatrzymałam się w “Apartamentach Carskich”, które są niesamowitym miejscem, bo apartamenty te mieszczą się w budynku zabytkowej wieży ciśnień oraz w stojących na torze wagonach stylizowanych na carskie salonki. Niedaleko znajduje się także restauracja mieszcząca się w zabytkowym budynku dworca kolejowego „Białowieża Towarowa” zbudowanego w 1903 roku dla Cara Mikołaja II. Nocleg tam nie należy do najtańszych, ale jest wart swojej ceny, bo to naprawdę wyjątkowe miejsce.

During my stay in Białowieża I went on a carriage ride through the forest with a local guide who showed me the most interesting places and shared stories about Białowieża’s history and nature. Despite the cold it was a really great adventure and I would recommend it to everyone visiting the place.

Podczas pobytu w Białowieży udałam się na przejazd bryczką po puszczy z lokalnym przewodnikiem, który pokazał mi najciekawsze miejsca oraz opowiedział o historii i naturze Białowieży. Pomimo zimna była to świetna przygoda i poleciłabym ją każdemu odwiedzającemu to miejsce.

There are many places worth visiting around Białowieża: a must see place is European Bison Show Reserve. Bison is the symbol of the area due to its free-ranging population of the Białowieża Forest. In European Bison Show Reserve you can read a lot about these animals and, of course, see them. Entrance fee is 10 PLN (and reduced-price fee is 5 PLN).

There is one more place you should not miss when visiting Białowieża is the Holy Mountain of Grabarka. It is considered the most holy Orthodox location in Poland and every year thousands of pilgrims go there. You will found there crosses of all shapes, sizes and colors. Literally, thousands of crosses! It is really an unforgettable view.

W okolicach Białowieży znajduje się wiele miejsc, do których warto się udać. Jednym z nich jest Rezerwat Pokazowy Żubrów. Żubr to przecież symbol tej okolicy ze względu na żyjącą w stadach wolnościowych populację żubrów w Puszczy Białowieskiej. W Rezerwacie Pokazowym Żubrów można poczytać wiele o tych zwierzętach i – oczywiście – zobaczyć je. Wstęp kosztuje 10 zł (ulgowy – 5 zł).

Jest jeszcze jedno miejsce, którego nie powinno się ominąć będąc w okolicach Białowieży. Mowa o Świętej Górze Grabarce uważanej za za najważniejsze miejsce kultu religijnego wyznawców prawosławia w Polsce i co roku udają się tam tysiące pielgrzymów. Jest tam mnóstwo krzyży o przeróżnych kształtach, wielkości i kolorach. Dosłownie – tysiące krzyży! To naprawdę niezapomniany widok.

*****************

If you like this article, make sure you follow me on Facebook so that you don’t miss new posts! I promise there will be few more articles very soon 🙂

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, koniecznie polub moją stronę na Facebooku, by nie umknął Ci żaden nowy post!  Obiecuję, że już niebawem pojawi się parę wpisów 🙂

Trekking Paradise at the end of the world: Santo Antão

The spectacular island of Santo Antão is for many – including myself – the highlight of their stay in Cabo Verde and for some – even the main reason to go there. It is packed with canyons, gorges, lush valleys and fairytale-like villages.

Spektakularna wyspa Santo Antão jest dla wielu – w tym dla mnie – największą atrakcją pobytu na Wyspach Zielonego Przylądka, a dla niektórych – nawet głównym powodem, by w ogóle się tam wybrać. Znajdziemy tam bowiem na każdym kroku kaniony, gardziele, bujne doliny i bajkowe wioski.

20190212_160857

Most tourists get to Santo Antão by ferry from São Vicente.  There are two ferries from Mindelo to Porto Novo per day, one way costs 800 escudos (~8 EUR). From Porto Novo you can take a taxi, alguer (the option I chose – I paid 400 escudos to get to Ribeira Grande) or rent a car. I would recommend the latter one only to very experienced drivers without fear of heights as driving in Santo Antão can often be challenging.

Większość turystów dostaje się do Santo Antão promem z São Vicente. Codziennie są dwa promy z Mindelo do Porto Novo, a bilet w jedną stronę kosztuje 800 escudos (ok. 24 zł). Z Porto Novo możemy przemieszczać się dalej taksówką, alguerem (ja wybrałam tę opcję, za kurs do Ribeiry Grande zapłaciłam 400 escludos) albo wypożyczyć samochód. Tę ostatnią opcję polecam jedynie doświadczonym kierowcom bez lęku wysokości, bo jazda po Santo Antão może być nie lada wyzwaniem.

DSC_0702

During my stay in Santo Antão I stayed in Ribeira Grande situated in the northeastern part of the island. It was a good start point for treks I had planified and a cute town with some restaurants, bars and murals.

Podczas pobytu na Santo Antão zatrzymałam się w Ribeirze Grande położonej w północno-wschodniej części wyspy. Jest to dobra baza do wędówek, które zaplanowałam, a także sympatyczne miasteczko z kilkoma knajpkami, barami i muralami.

 

My first trek was to the idyllic village of Fontainhas – one of the villages with the most beautiful view in the world according to the National Geographic – and then back with a stop in Ponta do Sol. I first visited Fontainhas and then crossed the mountain towards another small village – Corvo. The view from there was truly amazing and the place looked like the end of the world.

Pierwsza wyprawa była w kierunku idyllicznej wioski Fontainhas – jednej z najpiękniej położonych na świecie według National Geographic – a później z powrotem z przystankiem w Ponta do Sol. Najpierw przechadzałam się po Fontainhas, a później udałam się na drugą stronę góry, do kolejnej małej wioski – Corvo. Widok stamtąd był naprawdę niesamowity, a całe miejsce przypominało istny koniec świata.

DSC_0609 - CopyDSC_0586

Then I walked back to Ribeira Grande with a stop in Ponta do Sol. The name of the town means “Point of the Sun” – that’s because it’s located on a flat piece of land that protrudes from the mountains where clouds do not stay and usually it’s always sunny there. Ponta do Sol is also the northernmost city on the island of Santo Antão and Cape Verde.

Później udałam się z powrotem do Ribeiry Grande z przerwą w Ponta do Sol. Nazwa tego miasteczka oznacza dosłownie “słoneczny punkt”, bo znajduje się ono na płaskim kawałku ziemi, który wystaje między górami, gdzie nie zatrzymują się chmury, więc jest zazwyczaj słonecznie. Ponta do Sol to także najbardziej wysunięte na północ miasto Santo Antão oraz Wysp Zielonego Przylądka.

Later on that day I walked a bit in Ribeira da Torre and then chilled with a glass of ponch made with the local grogue. The next day I did the best trek in the island – the one from Cova crater throught the Paúl Valley. I did it with a local guide – Edson from Lima Tours who planified the whole trek including getting a taxi to the crater. He also answered my questions about Cabo Verde and told me a lot about the country and especially about Santo Antão.

Później tego samego dnia  udałam się wgłąb Ribeiry da Torre, a później odpoczywałam sącząc tamtejszy poncz przyrządzony na bazie lokalnego alkoholu – grogu. Na następny dzień była zaplanowana najciekawsza wędrówka na wyspie – od krateru Cova w dół poprzez dolinę Paúl. Wycieczkę odbyłam wraz z przewodnikiem z Santo Antão – Edsonem z Lima Tours, który zorganizował całość, łącznie z transportem do krateru, a w trakcie trekkingu opowiadał mi o Santo Antão i Wyspach Zielonego Przylądka i odpowiadał na moje pytania.

DSC_0690

The trek started at an old crater at 1,100 meters altitude. The trail led us out of the crater which the only ascending inclination of the entire hike, until you reach the crater’s edge. From here you’ll get an unforgettable view: whole impressive valley and the sea at the end of it – around 10 kilometers away.  Paúl valley is an extremely picturesque place as it is the greenest valley among all the islands of Cape Verde. It is dedicated primarily to agriculture and when trekking through the valley I could see mangoes, bananas, sugarcane and coffee plantations (and actually even bought some fresh coffee at one!).

Piesza wycieczka zaczęła się przy kraterze o wysokości ok. 1100 metrów. Droga wiodła nas na zewnątrz aż do krawędzi – był to jedyny moment, w którym trzeba było iść pod górę. Widok stamtąd był naprawdę niezapomniany: na całą niesamowitą dolinę i morze (w odległości ok. 10 km) w tle). Dolina Paúl jest bardzo malownicza, bo jest to najbardziej zielone miejsce w całej Republice Zielonego Przylądka. Ludzie tam zajmują się głównie rolnictwem, dlatego też po drodze można zobaczyć plantacje mango, bananów, trzciny cukrowej i kawy (w jednej z nich można było kupić świeżą kawę – oczywiście skorzystałam z tej okazji 🙂 ).

IMG_20190217_082428_450

DSC_0719

During the hike it’s also possible to stop at one of the local distilleries producing grogue. The trek continues until the town of Cidade das Pombas – lovely place right at the seaside, perfect for a well deserved post-trek beer/coffee.

Podczas wycieczki można także zajrzeć do jednej z lokalnych destylowni produkujących grog. Szlak wędrówki prowadzi natomiast aż do miasteczka Cidade das Pombas, urokliwego miejsca nad oceanem – idealnego na zasłużone piwo/kawę po trekkingu.

DSC_0658

My stay in Santo Antão wasn’t very long but was quite intense. Some people spend even a couple of weeks in the island in order to explore all the trekking routes there. I can definitely understand that as Santo Antão is an incredible place – most likely the most beautiful island you’ll find in Cabo Verde.

Mój pobyt na Santo Antão nie był długi, ale był dość intensywny. Niektórzy spędzają na tej wyspie aż parę tygodni, by odkryć wszystkie możliwe szlaki. Wcale mnie to nie dziwi, bo Santo Antão to niesamowite miejsce – to najprawdopodobniej najpiękniejsza wyspa Republiki Zielonego Przylądka.

DSC_0675

You can read more about Cabo Verde here and follow my fanpage and my Instagram account for more posts coming soon 🙂

Możesz przeczytać więcej o Wyspach Zielonego Przylądka tutaj oraz śledzić mój fanpage oraz konto na Instagramie, by być na bieżąco z nowymi postami 🙂 

Last month: October

October was a bit different to me than previous month and that’s why this “Last Month” article is different to what you have seen so far – but I do hope you will like this photo-diary!

Ten październik różnił się sporo od poprzednich miesięcy, dlatego też to wydanie “Last Month” będzie nieco inne niż poprzednie – mam nadzieję, że ta fotorelacja przypadnie Wam do gustu!

DSC_0986

Golden Polish autumn

Złota polska jesień

 

During the first half of October I didn’t travel nor did anything exciting but that was for a good reason: I focused on training and managed to complete my second full marathon. I run it faster than my first marathon but I know I can do better so I’m already looking forward to next season and new challenges!

Pierwsza połowa października była bez podróży i bez szaleństw, ale był ku temu dobry powód: skoncentrowałam się na ostatniej prostej przed maratonem i treningach – udało mi się ukończyć mój drugi pełen maraton. Przebiegłam go szybciej niż mój pierwszy maraton, ale mam apetyt na więcej, więc już teraz czekam na następny sezon i nowe wyzwania!

 

Few more snaps of autumn in Poznań

I jeszcze kilka ujęć jesiennego Poznania

I spent many October days and evenings with two great, yet completely different books. So far they’re only avaliable in Polish but who knows, maybe some time soon they will be traslated in English. “Jacyś złośliwi bogowie zakpili z nas okrutnie” (“Some snide gods have mocked us cruelly”) is a letter correspondence between two amazing poets: Wisława Szymborska and Zbigniew Herbert. While it’s impolite to read someone else’s letters, I think it can be justified when reading witty, delightful correnspondence of these two great poets.

Recently I have also started reading “Chrobot” (“Scraping”) by Tomasz Michniewicz – traveller, journalist and writer. The book is made of stories of people growing up in different places all around the world. It’s incredible attempt of describing our world, its contrasts, paradoxes, opportunities and challenges.

Październikowe dni i wieczory umilały mi dwie świetne, zupełnie różne książki. Na razie dostępne tylko po polsku, ale kto wie, był może kiedyś ukażą się także ich angielskie tłumaczenia. “Jacyś złośliwi bogowie zakpili z nas okrutnie” to listowa korespondencja Wisławy Szymborskiej i Zbigniewa Herberta. O ile czytanie cudzych listów jest dość niegrzeczne, to myślę, że może być usprawiedliwione jeśli chodzi o dowcipną, przecudowną wymianę myśli tej dwójki wielkich poetów.

Niedawno zaczęłam także czytać “Chrobot” Tomasza Michniewicza – podróżnika, dziennikarza i pisarza. Książka opowiada historie ludzi dorastających w różnych miejscach na świecie. To niesamowita próba opisania naszego świata, jego kontrastów, paradoksów, szans i wyzwań.

20180929_160726

Even though I didn’t travel anywhere in the first half of October, new articles from my September trip to Portugal and Spain have appeared on the blog. If you haven’t read them yet, you can catch up now: here are the posts about Porto, La Coruña and Galicia.

Mimo że w pierwszej połowie października w ogóle nie podróżowałam, nowe artykuły pojawiły się na moim blogu. Jeśli jeszcze nie mieliście okazję ich przeczytać, to zapraszam do nadrobienia zaległości: tutaj znajdziecie linki do postów o Porto, La Corunii oraz Galicji.

20181023_075651(1)

Short trip to Frankfurt at the end of the month; above you can see sunrise seen from the plane

Krótka wyprawa do Frankfurtu pod koniec miesiąca; powyżej możecie zobaczyć wschód słońca widziany z samolotu

Few more snaps from Frankfurt – sorry for the bad quality pics, I didn’t take my camera with me 😦

Kilka zdjęć z Frankurtu – przepraszam za słabą jakość, nie wzięłam ze sobą aparatu 😦

20181026_141011

Last weekend of October spent in the beautiful Puszczykowo – less than 20 km from Poznań

Ostatni weekend października spędzony w pięknym Puszczykowie – mniej niż 20 km od Poznania

Unexplored Galicia – your next travel destination?

Unexplored, diverse, green, picturesque – I think there words describe pretty well the Spain’s northwest region. Read my article about Galicia and organise the trip before the region becomes as popular as most parts of this country.

Nieodkryty, różnorodny, zielony i malowniczy – te słowa chyba najlepiej oddają esencję północno-zachodniego regionu Hiszpanii. Przeczytajcie mój artykuł i wybierzcie się do Galicji zanim region ten stanie się tak popularny jak inne części kraju.

DSC_0855

Almost three million inhabitants, over 1660 km of coastline, four provinces and two official languages (Spanish and Galician) – that’s Galicia in numbers. I have also written a separate article about second most populated Galician city – La Coruña – you can find it here. It today’s post I would like to focus more on Galicia’s countryside, rural culture and wine 🙂

Niemal trzy miliony mieszkańców, ponad 1660 km linii brzegowej, cztery prowincje i dwa oficjalne języki (hiszpański i galicyjski) – to Galicja w liczbach. Napisałam też osobny artykuł o drugim największym pod względem populacji galicyjskim mieście – La Corunii – można znaleźć go tutaj. Natomiast w dzisiejszym poście skupię się bardziej na wiejskiej Galicji, jej kulturze oraz winie 🙂

DSC_0882

Galicia is a land of economic contrast: the Western coast is prosperous and its population is increasing, whereas the hinderland’s economy is still based mostly on traditional agriculture. When driving through the Eastern part of Galicia I could see many fields and vineyards.

Wine production there dates back nearly 2000 years to the time of Roman occupation. Today Galicia has five major wine regions: Rías Baixas, Ribeiro, Ribeira Sacra, Monterrei and Valdeorras – I visited the last one. While there are some different area specialties, most wines of Galicia tend to be rather light, fragrant and acid-driven – much more similar to the Portuguese wines than to the wines of other regions of Spain.

Galicja to region kontrastów gospodarczych: zachodnie wybrzeże jest zamożne, a jego populacra stale rośnie, natomiast na wschodzie, część Galicji położona wgłąb kraju wciąż opiera swą gospodarkę głównie na tradycyjnym rolnictwie. Jadąc przez wschodnią część Galicji, mogłam podziwiać wiele pól i winnic.

Produkcja wina zaczęła się tutaj niemal dwa tysiące lat temu, gdy miejsce to było rzymską prowincją. Dzisiaj Galicja może się poszczycić pięcioma głównymi regionami winnymi: Rías Baixas, Ribeiro, Ribeira Sacra, Monterrei oraz Valdeorras – ja odwiedziłam ten ostatni. O ile te poszczególne regiony mają swoje specjały, to większość win Galicji jest raczej lekka, aromatyczna i kwaskowa – co czyni ją zdecydowanie bardziej podobną do portugalskich win, aniżeli do tego rodzaju trunków w innych regionach Hiszpanii.

20180929_160726

The Valdeorras region – whose name translates into “Valley of Gold” – reveals the location of  wine cellars which have been built into the hills. Bodegas cuevas, as locals call them, are private wine caves. At family gatherings, warm summer evenings and wine festivals, the villagers go to their caves, sit down with family and friends to enjoy their home-made, young wines.

Recently a new tradition of organising a wine festival and inviting tourists has appeared: every year during the first weekend of August Vilamartin Festa das Covas takes place and caves are open to everyone willing to taste local wine and food. You can find more information about the festival here.

Region Valdeorras – którego nazwę można przetłumaczyć dosłownie jako “Dolina Złota” – kryje miejsce pełne piwniczek na wino zbudowanych w głębi pagórków. Bodegas cuevas, jak nazywają je tubylcy, są prywatnymi winiarniami. Podczas rodzinnych spotkań, ciepłych letnich wieczorów czy uroczystości mieszkańcy regionu idą do swoich piwniczek i zasiadają tam, by razem z rodziną i przyjaciółmi skosztować domowego, świeżego wina.

Niedawno narodziła się nowa tradycja związana z świętem wina oraz zapraszaniem turystów: co roku w pierwszy weekend sierpnia ma miejsce Vilamartin Festa das Covas i wtedy to piwniczki są otwarte dla każdego, kto chce spróbować lokalnych specjałów i wina. Więcej informacji o tym święcie można znaleźć tutaj.

DSC_0934

Galicia is also a region of incredibly picturesque landscapes and great routes for hiking. Many tourists who visit this part of Spain walk camino de Santiago – one of ancient pilgrim routes stretching across Europe leading to the tomb of St. James in the cathedral of Santiago de Compostela. All over Galicia you can find scallop shell signs marking the camino.

Galicja to też region niesamowicie malowniczych krajobrazów i świetnych szlaków na piesze wędrówki. Wielu turystów odwiedza tę część Hiszpanii, by przejść słynne camino de Santiago – jedną ze starych dróg pielgrzymek przez Europe wiodącą do grobu świętego Jakuba w katedrze w Santiago de Compostella. W wielu miejscach w Galicji zobaczyć można muszle pielgrzymie znaczące camino.

DSC_0786

Galicia is also a region full of history – since the time of the Neanderthals, many societies have moved through the land: the Celts, Romans, Suevi (Germans), Visigoths and Moors (Arabs). The past has influenced the region: its language, music, culture. The Roman ruins can be seen throughout Galicia: for example, an ancient Roman lighthouse – Tower of Hercules – is still standing and is located just 2,5 km outside the centre of La Coruña.

Galicja to także region pełen historii – od czasów Neandertalczyków, różne ludy zamieszkiwały to miejsce: Celtowie, Rzymianie, Swebowie (Germanie), Wizygoci oraz Maurowie (Arabowie). Przeszłość niewątpliwie wpłynęła na to, czym Galicja jest dzisiaj: na jej język, muzykę czy kulturę. Rzymskie ruiny wciąż można znaleźć w całym regionie: na przykład antyczna rzymska latarnia morska – Wieża Herkulesa – wciąż stoi i jest zaledwie 2,5 km od centrum La Corunii.

DSC_0830

Galicia gives its visitors an alternative Spanish experience – even though the locals would probably argue it is not Spanish, it is Galician. The region remains still unexplored which makes it such a peaceful and unique place.

If you’re planning a trip to Galicia, ideally you would fly directly to Santiago or La Coruña. Unfortunately not many cities have direct connections with these airports so you might consider flying to Porto (like I did) or Madrid (like I did on the way back 🙂 ). Renting a car would be a good idea if you want to make the most of your stay in Galicia as in my opinion the best way to discover the region isn’t travelling from city to city but rather finding hidden gems, great hike routes, beaches and villages and towns.

Galicja funduje odwiedzającym ją alternatywną wersję Hiszpanii – chociaż tubylcy pewnie kłóciliby się, że to nie Hiszpania, a Galicja. Region ten pozostaje wciąż nieodkryty, co czyni go spokojnym i niezwykłym.

Jeśli planujecie wyprawę do Galicji, najlepiej jest lecieć bezpośrednio do Santiago albo La Corunii. Niestety niewiele miast ma bezpośrednie połączenia z tymi lotniskami, można więc wziąć pod uwagę lot do Porto (tak jak ja) albo do Madrytu (tak jak ja w drodze powrotnej 🙂 ). Wynajem samochodu to dobry pomysł, jeśli chcecie jak najbardziej skorzystać z pobytu w Galicji, ponieważ moim zdaniem region ten najlepiej zwiedzać nie od miasta do miasta, a szukając ukrytych perełek, świetnych szlaków, plaży oraz wiosek i miasteczek.

******************************

If you like this article, make sure you follow me on Facebook so that you don’t miss new posts! 🙂

Poniżej jeszcze trochę zdjęć z La Corunii. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, koniecznie polub moją stronę na Facebooku, by nie umknął Ci żaden nowy post! 🙂

DSC_0874DSC_0870DSC_0872DSC_0868

#nofilter, just Galicia 🙂

Last month: September

Months like this September really make me feel alive: creating my own company, hiking in the mountains, achieving new personal best at half marathon, a spontanious trip to Danmark (yes, two months without Scandinavia is waaaaay to long) and a long weekend in Portugal and Spain – that’s pretty much what I was up to last month.

Have a look at my photo diary from September 🙂

Miesiące jak ten wrzesień sprawiają, że czuję, że żyję: założenie własnej firmy, chodzenie po górach, nowa życiówka w półmaratonie, spontaniczna wyprawa do Danii (tak, dwa miesiące bez Skandynawii to zdecydowanie zbyt długo 🙂 ) oraz długi weekend w Portugalii i Hiszpanii – to wszystko działo się we wrześniu.

Zapraszam Was do fotograficznych wspomnień z minionego miesiąca 🙂 

0102

Lovely weekend in Giant Mountains – both on the Polish and Czech side.

Piękny weekend w Karkonoszach – zarówno po polskiej, jak i czeskiej stronie. 

DSC_0492

I love travelling in autumn. Why? One of the reasons is: it’s cheap 🙂  I bought my flight to Denmark for 20 EUR and a friend found an even better deal for along weekend in November (I will definitely write more about it here). As the main season ends, many hotels and tourist attractions offer good deals for those still travelling in autumn.

Uwielbiam podróżować jesienią. Dlaczego? Jednym z powodów jest to, że jesienią jest tanio 🙂 Lot do Danii kupiłam za 80 zł, a na listopad koleżanka znalazła jeszcze lepszą opcję (na pewno napiszę o tym na blogu). A gdy kończy się główny sezon, wiele hoteli oraz atrakcji turystycznych oferuje tańsze opcje jesienią.

You can find more photos taken during my trip to Copenhagen here.

Więcej zdjęć z mojej wyprawy do Kopenhagi możecie znaleźć tutaj.

20180927_092932

My favourite kind of morning.

Moje ulubione poranki.

DSC_0483DSC_0480

A glass of Port in Porto – an article about this city will be up on the blog this week.

Kieliszek porto w Porto – artykuł o tym mieście pojawi się na blogu w tym tygodniu.

DSC_0436

From Porto I headed North – to Galicia, the Westernmost autonomous region of Spain. Below few snaps from A Coruña.

Z Porto udałam się na północ – do Galicji, najbardziej wysuniętego na Zachód, autonomicznego regionu Hiszpanii. Poniżej kilka ujęć z La Corunii.

And few more snaps from Galicia – this time far from big cities. Such a magical hidden gem of Spain.

I jeszcze Galicja – tym razem z dala od dużych miast. Magiczna ukryta perełka Hiszpanii.

20180929_15202720180929_160726

 

Life’s not all about travelling – in August and the first half of September I focused on training as I was preparing to a semi-marathon. Luckily all the effort paid off and I did my new personal best!

Życie nie sprowadza się tylko do podróżowania – w sierpniu i pierwszej połowie września skoncentrowałam się na przygotowaniu do kolejnego półmaratonu. Na szczęście wysyłek się opłacił i udało mi się zrobić życiówkę!

20180926_063326

Beautiful autumn sunrise in Poznań to bring this post to an end 🙂

Na zakończenie jesienny wschód słońca w Poznaniu 🙂 

Last month: July

Last July was a beautiful and intense month that I definitely won’t forget. As I love taking photos, I have lots of souvenirs from this month.

This “Last Month” post will be colourful and sunny – just like July 2018.

Miniony lipiec był pięknym i intensywnym miesiącem, którego z pewnością nie zapomnę. Uwielbiam robić zdjęcia, mam więc sporo fotograficznych pamiątek z tego miesiąca.

Ten post z cyklu “Last Month” będzie kolorowy i słoneczny – tak jak lipiec 2018.

20180712_110015

Short visit to Gdańsk // Krótka wizyta w Gdańsku

20180707_133712

I try to eat seasonal vegetables as much as possible: it’s healthy, cheap and good for local economy (as long as you buy them in local markets and not chain stores 😉 ). Yummy!

Staram się jak najczęściej jeść sezonowe warzywa: jest to zdrowe, tanie i dobre dla lokalnej gospodarki (o ile kupujemy je na ryneczkach, a nie w sieciach supermarketów 😉 ). Mniam!

001002003

Summer in Leeds // Lato w Leeds

20180712_183249

I finally got to try the famous Amorino ice-cream!  I have to admit it didn’t only look nice – it was super tasty too!

Wreszcie udało mi się spróbować słynnych lodów Amorino!  Muszę przyznać, że są nie tylko piękne, ale i smaczne! 

DSC_0453IMG-20180716-WA0016DSC_0565

Beautiful Oxford! Without a doubt one of my favourite places in England. You can find a longer post and more photos from Oxford here.

Piękny Oksford! Bez wątpienia jedno z moich ulubionych miejsc w Anglii. Dłuższy post i więcej zdjęć z Oksfordu można znaleźć tutaj.

DSC_096001DSC_0870

After three years I finally went back to my beloved Iceland. Even though the trip was quite short, I was delighted to see once again this amazing island. I definitely won’t wait three more years to go there again 🙂 Last week I wrote an article about my trip (click here!).

Po trzech latach wreszcie udałam się do mojej ukochanej Islandii. Mimo że wyprawa była dość krótka, byłam zachwycona, że mogłam znów zobaczyć tę niesamowitą wyspę. Na pewno nie będę czekać kolejnych trzech lat, by tam wrócić 🙂 W zeszłym tygodniu napisałam artykuł o wyprawie (klik!).

20180804_161831

Finally back home in Poznań – Cafe La Ruina is one of my favourite places for Saturday chill. Nice neighbourhood, good coffee and delicious cheesecakes – what else do I need?

I wreszcie z powrotem w Poznaniu – Cafe La Ruina to jedno z moich ulubionych miejsc na sobotni chill. Miła okolica, dobra kawa i przepyszne serniki – czego chcieć więcej?

Last Month: May

May was such a great month: beautiful weather, lots of energy, trips and many different activities really made me feel alive. I really love these months after winter when I can spend more and more time outside and plan smaller and bigger adventures. Before I share with you my memories from the previous month, let me just write few lines about the importance of planning days off. I think that a lot of free time doesn’t necessarily mean a lot of relax, fun activities or/and rest. Very often our weekends can be wasted as we sleep until late, the hang out without any special reason or just stay at home, scroll our newsfeed and just realise that we’ve spent the whole day this way. Different experiences (both good and bad 🙂 ) have taught me that the more I plan ahead, the more efficiently I use my days off.  Paradoxically days packed with different activities make me more relaxed and happy than just chilling in bed the whole day.

Why am I writing such a long introduction to my monthly summary? Well, May was a very intense month for me, I planned and did many things and I really think I made the most of that month. Have a look at my article and the photos taken on both sides of the Baltic Sea and in some other beautiful places =)

Maj był takim udanym miesiącem! Piękna pogoda, mnóstwo energii, wycieczki i różne inne zajęcia sprawiły, że czułam, że naprawdę żyję. Uwielbiam miesiące, które następują po zimie, gdy można spędzać coraz więcej czasu na dworze oraz planować mniejsze i większe przygody. Zanim podzielę się z Wami moimi wspomnieniami z minionego miesiąca, chciałabym zatrzymać się na chwilę, by napisać o tym, dlaczego warto planować sobie wolne dni. Bo przecież kilka dni wolnego niekoniecznie oznacza, że będziemy później bardziej zrelaksowani, zrobimy więcej fajnych rzeczy albo/i będziemy bardziej wypoczęci.Często marnujemy nasze weekendy, bo śpimy do późna, wychodzimy i wleczemy się po mieście bez celu albo zostajemy domu, przewijamy neewsfeed i zanim się zorientujemy, dzień będzie się już kończyć. Różne doświadczenia (dobre i złe 🙂 ) nauczyły mnie, że im więcej sobie zaplanuję, tym lepiej wykorzystam mój wolny dzień. I paradoksalnie dni wypełnione różnymi aktywnościami sprawiają, że czuję się szczęśliwsza i bardziej zrelaksowana niż gdybym spędziła cały dzień w łóżku nic nie robiąc.

Dlaczego zaczynam podsumowanie miesiąca takim długim wstępem? Otóż maj był dla mnie bardzo intensywnym miesiącem, zaplanowałam i zrobiłam wiele rzeczy, mam więc świadomość, że wykorzystałam w pełni ten miesiąc. Zapraszam do nowego artykułu, w którym znajdziecie zdjęcia z dwóch stron Morza Bałtyckiego oraz innych, pięknych miejsc =)

010203

The beginning of May is a long weekend in Poland or – if you take a couple of days off – even more than a week off. I headed to the Polish seaside: it was sunny but quite cold and there were very little tourists there so sometimes I could have the whole beach just to myself. During the three days spent at the seaside I did a couple of bike trips and visited the nearby villages. If you look for beautiful nature and not crowded place at the Polish seaside, I really recommend the part between Łeba and Karwia – apart from lovely beaches you can also find there impressive forests with many bike routes.

Pierwsze dni w maja to w Polsce długi weekend albo – przy kilku dniach urlopu – nawet ponad tydzień wolnego. Udałam się wtedy nad polskie morze: było słonecznie, acz dość chłodno, a nad morze zawitało niewielu turystów – chwilami miałam całą plażę tylko dla siebie. Podczas trzech dni nad morze jeździłam na rowerze i zwiedzałam pobliskie miejscowości. Jeśli szukacie pięknej przyrody i niezatłoczonego miejsca nad polskim morzem, to polecam część wybrzeża między Łebą a Karwią – poza ślicznymi plażami znajdziecie tam też niesamowite lasy oraz sporo dróg rowerowych.

DSC_0476 — kopiaDSC_0486

On the way to the seaside I stopped by the town of Pelplin. I had driven past Pelplin many times and never thought about stopping there. But in a book I have read recently – “Lala” the author, Jacek Dehnel, recommends the place to his readers – and he’s so right, there’s a beautiful cathedral in the town! That really is double joy of reading: an interesting book and travel inspiration.

Have you read any interesting books recently? Feel free to share them with me 🙂

W drodze nad morze zatrzymałam się na chwilę w Pelplinie. Przejeżdżałam nieopodal tego miejsca wiele razy i nigdy nie pomyślałam, by się tam zatrzymać. Za namową pana Jacka Dehnela w książce “Lala”, postanowiłam to zmienić – to miasteczko skrywa przepiękną katedrę, prawdziwą perełkę! Nie ma to jak podwójna radość czytania: ciekawa książka i podróżnicza inspiracja.

Czy przeczytaliście ostatnio jakieś interesujące książki? Jeśli tak, podzielcie się proszę nimmi ze mną 🙂

DSC_0694DSC_0713DSC_0750

On the way back to Poznań I stopped in Toruń, birthplace of Nicolaus Copernicus and a UNESCO Heritage Site. I had been thinking about going there for some time and was really glad when I made finally made to Toruń. It is not the most popular city in Poland but if you have an opportunity to go there, you definitely should. The Old Town is very beautiful and well perserved.

Also, I found a very nice restaurant: Róże i Zen. The food there is good and realtively cheap and there’s an amazing garden there.

W drodze powrotnej do Poznania zatrzymałam się w Toruniu, miejscu urodzenia Mikołaja Kopernika oraz mieście, które może poszczycić się starówką na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Miałam w planach podróż do Torunia już od jakiegoś czasu, dlatego bardzo się cieszę, że wreszcie udało mi się tam zawitać. Nie jest to może najpopularniejsze miejsce w Polsce, ale jeśli macie szansę je odwiedzić, to moim zdaniem zdecydowanie powinniście. Stare Miasto jest naprawdę piękne i dobrze zachowane.

A jeśli będziecie szukać fajnej restauracji, to zdecydowanie polecam Róże i Zen. Można tam zjeść smacznie i całkiem tanio, a na tyłach restauracji jest prześliczny ogród.

DSC_0031

A new building in the centre of Poznań – Bałtyk – has recently won Bryła Roku – a prestigious architecture contest. The building looks different from each side and obviously is a great place for photographers. I’m really happy that in my hometown we can find more and more modern and beautiful structures.

Nowy budynek w centrum Poznania – Bałtyk – wygrał niedawno prestiżowy konkurs architektoniczny Bryła Roku. Bałtyk z każdej strony wygląda inaczej i oczywiście od razu stał się gratką dla fotografów. Bardzo cieszę się, że w moim mieście powstaje coraz więcej nowoczesnych i pięknych budynków.

DSC_0253DSC_0282DSC_0226

Towards the end of the month I headed to Sweden for a one day bike trip. You can read more about the trip here.

Pod koniec miesiąca udałam się do Szwecji na jednodniową wyprawę rowerową. Możecie poczytać o niej więcej tutaj.

20180527_10532020180527_115432

I had no travels planned for the last weekend of May, so decided to make the most of it in my hometown. Luckily exactly on last Sunday a big kayaking event took place in Poznań: Kajakowa Masa Krytyczna! Imagine over 400 people kayaking towards the city centre. I love such initiatives so a big thank you goes to the organisers of the event 🙂

Nie miałam żadnych planów podróżniczych na ostatni weekend maja, postanowiłam więc wykorzystać ten czas jak najlepiej w Poznaniu. Idealnie się złożyło, bo akurat wtedy miała miejsce Poznańska Kajakowa Masa Krytyczna, czyli 400-osobowy spływ kajakowy do centrum Poznania. Uwielbiam takie inicjatywy, wielkie dzięki dla organizatorów! 🙂

07

June will definitely be a bit calmer than May, however I have already started writing some (hopefully) interesting articles that will appear on the blog shortly 🙂 Have a lovely weekend!

Czerwiec będzie z pewnością nieco spokojniejszy niż maj, ale już zaczęłam pisanie paru (mam nadzieję) interesujących artykułów, które niebawem pojawią się na blogu 🙂 Miłęgo weekendu!

Bike trip to Karlskrona and Blekinge

May is here, the weather’s great so it’s the perfect time to enjoy outside activities, also when travelling. Last week I headed to Sweden for a long planned one day (short but intense) bike trip.

I headed to Karlskrona, the capital of Blekinge County. The region is often called Sveriges trädgård – Garden of Sweden because of its forests and scenic landscape. No wonder that organised bike trips in this region take place several times during the summer season. Have a look at the article to find out how to organise the trip and what to see in Karlskrona and its surroundings.

Przyszedł już maj, a wraz z nim piękna pogoda, więc idealny czas na spędzanie czasu na świeżym powietrzu, także w trakcie podróży. W zeszłym tygodniu udałam się na bardzo wyczekiwaną, jednodniową (acz intensywną) wyprawę rowerową do Szwecji.

Celem podróży była Karlskrona, stolica hrabstwa Blekinge. Region ten jest często zwany Sveriges trädgård, czyli szwedzkim ogrodem ze względu na obecne tam lasy i piękne krajobrazy. Nic dziwnego, że często są tam organizowane wyprawy rowerowe. Zapraszam do lektury artykułu – dowiecie się w nim jak przygotować taką wycieczkę oraz co zobaczyć w Karlskronie i okolicach.

DSC_0152

The first thing that comes to my mind when thinking about Sweden are some memories from my very first trips abroad. Almost 18 years ago I headed to Sweden for the first time and since then I think of this country as of a magical land of my childhood travels.

When I learnt about one day bike trips to Blekinge I knew I would like to go there straight away. The trip had been planned for a long time and I was very excited when the departure day finally arrived. The ferry left from Gdynia and the voyage treated me to a beautiful sunset at the sea.

Na myśl o Szwecji przychodzą mi od razu do głowy wspomnienia z moich pierwszych zagranicznych wycieczek. Niemal 18 lat temu udałam się do Szwecji po raz pierwszy i od wtedy kraj ten jest magiczną krainą dziecięcych wypraw.

Kiedy dowiedziałam się o wycieczkach rowerowych do Blekinge, od razu wiedziałam, że będę chciała tam pojechać. A skoro wyprawa była od dawna planowana, to wypłynięcie było bardzo wyczekiwane i pełne emocji. Prom wypłynął z Gdyni, a pierwsze godziny rejsu podarowały podróżnym okazję do podziwiania pięknego zachodu słońca z morza.

DSC_0072

The next day in the morning the ferry arrived to Karlskrona. The plan for the day was a 60 km bike trip to the West of Blekinge and then swinging by the town of Karlskrona on the way back. All together over 70 km which was a great way to see the rural part of Blekinge, do some sport and find spots for nice photos. There were several other routes to choose: from 35 km to 125 km. All the routes are very clearly marked so I could just enjoy the trip without stressing out I would get lost.

Następnego dnia rano dotarliśmy do Karlskrony. Plan był następujący: 60 km na rowerze do zachodniej części Blekinge, a następnie zahaczenie o samą Karlskronę w drodze powrotnej. Łącznie ponad 70 km – idealnie, by zobaczyć wiejską część Blekinge, spędzić na sportowo dzień i znaleźć miejsca do robienia zdjęć. Można było wybrać spośród kilku tras, najkrótsza liczy 35 km, a najdłuższa 125 km, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Trasy były bardzo dobrze oznaczone, więc można było po prostu cieszyć się jazdą, a nie stresować szukaniem drogi.

DSC_0163

Our route led us through Blekinge countryside and tiny islands close to a Viking cementary, old churches and a 19th century fortress. The region is full of elderberry trees and they were blooming last week which made the route even more picturesque!

Nasza trasa wiodła przez wioski Blekinge i liczne wysepki, a po drodzę minęliśmy cmentarzysko Wikingów, stare kościoły oraz fortecę z XIX w. W tej części Szwecji jest wyjątkowo dużo bzów, a tydzień temu właśnie przepięknie kwitły!

DSC_0226

On the way back to the ferry I decided to swing by the centre of Karlskrona. It’s a small yet cute town that has been has been a UNESCO World Heritage Site since 1998. What I liked the most there is its oldest part – Björkholmen district. It is full of tiny, colourful house. It feels like time passes more slowly there and the place looks like a Scandinavian fairytale.

W drodze powrotnej zdecydowałam się zahaczyć o centrum Karlskrony. To małe, acz przyjemne miasto, które od 1998 roku jest na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Najbardziej spodobała mi się tam najstarsza część miasta: Björkholmen. Znajdują się w niej przeurocze małe, kolorowe domki i można wręcz odnieść wrażenie, że czas płynie tam wolniej, a całe miejsce wygląda jak skandynawska bajka.

DSC_0253DSC_0259DSC_0276DSC_0278DSC_0282DSC_0284DSC_0290

Water, water everywhere in and around Karlskrona. No wonder everyone owns a boat here! Fun fact: Karlskrona is often called “Venice of the North”.

Woda, woda wszędzie dookoła i w Karlskronie. Nic dziwnego, że niemal każdy ma tutaj łódź. I ciekawostka: Karlskrona jest często nazywana “Wenecją Północy”.

DSC_0247

Below you can see Stortorget- the main square of Karlskrona and an important social life place. Around the square there are many cafes, restaurants and hotels. Right in the centre of the square there is a statue of King Charles XI who founded the city. Sorry for a bad quality photo but the light didn’t let me take a better one 😦

Poniżej możecie zobaczyć Stortorget- główny plac Karlskrony oraz ważne centrum życia społecznego. Wokół placu znajdziemy wiele kawiarni, restauracji i hoteli, natomiast na samym środku znajduje się pomnik Króla Karola XI, który założył miasto. Przepraszam za słabą jakość zdjęcia, ale niestety nie udało mi się zrobić lepszych ze względu na światło 😦

DSC_0238

I think that Karlskrona – and actually the whole Blekinge region – has no extraordinary highlights but it’s its atmosphere and general impression that are very nice. That’s why in my opinion the best way to visit the area is just walking and biking around, stopping for a coffee in a local cafe and chill by the water – just like the locals do!

Below you can find some more photos – I did my best to capture the atmosphere of Karlskrona and its surroundings!

Myślę, że Karlskrona – i zresztą cały region Blekinge – nie ma jakichś niesamowitych atrakcji, a to, co urzeka turystów, to atmosfera i ogólne wrażenie, jakie wywiera na nas miasto/hrabstwo. Dlatego też moim zdaniem najlepiej postawić na zwiedzanie pieszo i rowerami, zatrzymać się na kawę w miejscowej kawiarence oraz zrelaksować się nad wodą – dokładnie tak, jak robią to tubylcy!

Poniżej jeszcze kilka zdjęć – starałam się, by ująć w nich atmosferę Karlskrony i okolic!

DSC_0234DSC_0236xxxxxxxxxxxyyyyyyyyyyz1z2z3