Tasting Mallorca

The Mediterranean islands are known for good, original cuisine. Mallorca isn’t an exception – we can find there plenty of local delicacies and super tasty versions of Spanish food. Where and what to eat in Mallorca to eat tasty food like locals and how to avoid tourist trap restaurants?

Wyspy Morza Śródziemnego słyną z dobrej, nietuzinkowej kuchni. Na Majorce nie jest inaczej, można tutaj znaleźć sporo lokalnych specjałów oraz pyszne wersje ogólnohiszpańskich potraw. Gdzie i co jeść na Majorce, by skosztować rarytasów jak lokalsi, a nie w byle jakim turystycznym barze?

DSC_0210

I arrived to Palma early in the morning so headed directly a bar for breakfast. I went to Camp Redo district which is not very popular amongst the tourists. I love these slow Spanish mornings when everyone goes out for a coffee, breakfast or just a walk. So I just sit outside in a bar and ordered something tipico de Mallorca and got a cremadillo with my morning coffee. Cremadillos are small empanada-shaped puff pastries with different fillings – I ate the one with custard, the most popular one. It was definitely something to try but I must admit I’m not a big fan of such desserts/breakfasts.

Przyjechałam do Majorki wcześnie rano, więc od razu udałam się do baru na śniadanie. Skierowałam się do dzielnicy Camp Redo, która nie należy do najpopularniejszych wśród turystów. Uwielbiam te wolne poranki w Hiszpanii, gdy każdy wychodzi na kawę, śniadanie albo po prostu na spacer. Usiadłam więc na tarasie w barze i poprosiłam o coś tipico de Mallorca – dostałam wraz z poranną kawą cremadillo. Cremadillos to małe ciastka w kształcie empanady z różnymi nadzieniami – ja dostałam to najbardziej popolarne, z kremem. O ile cremadillo trzeba spróbować będąc na Majorce, to muszę przyznać, że ten rodzaj deseru/śniadania nie do końca trafił w mój gust.

 

Another dessert to try in Mallorca is ensaïmada. It is essentially a spiral-shaped pastry made with flour, eggs, water, sugar, mother dough and ‘saim’ (pork lard). Sometimes ensaïmadas are stuffed with cream or chocolate for special ocasions. Fun fact: Mallorcan emigrants have spread the recipe across the world, so adaptations can be found in Argentina, Puerto Rico or even in the Philippines.

Kolejnym deserem do spróbowania na Majorce jest Ensaïmada. To zwinięte w spirale ciasto zrobione z mąki, jaj, wody, cukru, zakwasu oraz saïm, czyli smalca. Czasem, na specjalne okazje, ensaïmady są wypełnione śmietaną bądź czekoladą. Co ciekawe, emigranci z Majorki rozpowszechnili przepis na świecie i dziś jego wariacje można dziś znaleźć w Argentynie, Portoryko czy nawet na Filipinach.

DSC_0206DSC_0207

Ensaïmadas are often eaten for breakfast. Those prefering salty breakfast should try Pa amb oli, toasted breat with olive oil with tomato rubbed over. So simple, so yummy!

Ensaïmady często je się na śniadanie. Ci, którzy wolą jednak śniadanie na słono powinni sprónować Pa amb oli, czyli grzanki polanej oliwą z oliwek z wtartym w nią pomidorem. Proste danie, a jakie pyszne!

DSC_0251

And what about lunch? My favourite meal all over Spain is goat cheese salad (I have mentioned it in my article about Andalusia). Different restaurants serve it differently – sometimes with tomatoes, onions, but always with walnuts, balsamico dressing and – of course – goat cheese, often served warm.

A co na obiad?  Moją ulubioną potrawą w Hiszpanii jest sałatka z kozim serem (wspomniałam już o niej w artykule o Andaluzji). Różne restauracji różnie ją podają – czasem z pomidorami i cebulą, ale zawsze z orzechami włoskimi, ocetem balsamicznym i – oczywiście – kozim serem, często serwowanym na ciepło.

DSC_0238

Do you like pizza? Of course, everyone does! In Mallorca they have something quite similar but without cheese. Coca de trampó, because that’s how it’s called, is one of the most typical snacks in Mallorcan cuisine. Usually these deliciously colorful slices are covered with a topping (the “trampó”) of thin little chunks of roasted red and green peppers, white onions, tomatoes and more.

Czy lubisz pizzę? Oczywiście, każdy lubi! Na Majorce mają coś bardzo podobnego, ale bez sera. Coca de trampó, bo tak to się nazywa, jest jedną z głównych przekąsek w kuchni Majorki. Zazwyczaj te pysznie kolorowe kawałki są pokryte jakimiś dodatkami (czyli “trampó”): małymi warstwami pieczonej czerwonej i zielonej papryki, cebulą, pomidorami bądź czymś jeszcze innym.

DSC_0205 - Copy

Panades are another salty meal – or snack, depending how hungry you are 🙂 – typical of Mallorca. They are meat pies, popular especially in Easter week. They are traditionally filled with lamb, but there are versions with pork, chicken, sobrassada, vegetables and fish.

Panades to kolejne słone danie – albo przekąska, zależy jak bardzo jesteś głody/a 🙂 – typowe dla Majorki. Są to mięsne zapiekanki, popularne głównie w okresie wielkanocnym. Zazwyczaj nadzienie jest zrobione z baraniny, ale są też wersje z wieprzowiną, kurczakiem, kiełbasą sobrassada, warzywami bądź rybne.

DSC_1002 - Copy

As I mentioned earlier, if we want to eat really good local food is important to avoid tourist traps and look for a restaurant/bar where locals go as well. So if you see a restaurant without a single Spaniard amongsts the clients, you should get suspicious and I would advise looking for another place. Also, remember that good restaurants don’t usually serve all ranges of meals so don’t go to one of these bars offering tapas, paellas, pizzas, seafood and burgers. Sometimes also a small selection of tapas will mean they are fresh and better than in places with very long menus.

In Palma I found two very nice tapas bars I could recommend, I mentioned them already in the article about Mallorca. These are Bar España and Caffe d’en Coll – both right in the city centre, both offer great food and lovely atmosphere.

Tak jak wspominałam już wcześniej, jeśli chcemy zjeść naprawdę dobre, lokalne jedzenie trzeba unikać tzw. “pułapek na turystów” i szukać restauracji/barów, dokąd udają się także mieszkańcy danego regionu. Jeśli więc zobaczysz knajpkę, w której nie ma ani jednego Hiszpana, powinno cię to zaniepokoić i najlepiej udać się gdzie indziej. Pamiętaj także, że dobre restauracje zazwyczaj nie mają w swej ofercie mnóstwa rodzajów dań, więc nie warto zawracać sobie głowy barami, które serwują tapasy, paellę, pizzę, owoce morza i burgery. Czasem mała ilość tapasów może wręcz oznaczać, że będą one świeże i lepsze niż tam, gdzie menu wydają się nie mieć końca.

W Palmie znalazłam dwa tapas bary, które mogę polecić, napisałam już o nich w artykule o Majorce. Są to Bar España oraz Caffe d’en Coll – jeden i drugi w centrum miasta, oferują świetne jedzenie w miłej atmosferze.

One last advice: in order to make the most of your stay in Mallorca (and any other place in Spain), head to local fairs or markets. In Southern Europe these are very popular – both as a place to buy fresh food and as some kind of social centre.

I jeszcze jedna rada: żeby jak najlepiej wykorzystać pobyt na Majorce (i w jakimkolwiek innym miejscu w Hiszpanii), udaj się na lokalny targ czy rynek. Takie miejsca są w południowej Europie bardzo popularne i spełniają dwie funkcje: miejsca, w którym kupimy świeże jedzenie oraz centrum życia towarzyskiego.

****************

If you like this article, make sure you follow me on Facebook so that you don’t miss new posts! 🙂

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, koniecznie polub moją stronę na Facebooku, by nie umknął Ci żaden nowy post! 🙂

20181117_132926 - Copy

A short story of alcohol in Iceland

When I was in Iceland last month, while looking at a Vínbúðin shop I realised that I have never written about the question of alcohol in Iceland on the blog. Maybe it doesn’t sound like the most interesting topic – but trust me, it is! Prohibition for a few decades, stict laws and special places to buy alcohol in Iceland now – that’s what today’s article is about, enjoy! (Or should I say: cheers! 😉 )

Będąc na Islandii w zeszłym miesiącu w pewnym momencie patrząc na sklep Vínbúðin zdałam sobie sprawę, że nigdy nie napisałam na blogu o kwestii alkoholu na Islandii. Może nie brzmi to jak najciekawszy temat na bloga – ale wierzcie mi, jest to bardzo interesująca sprawa! Prohibicja przez kilka dekad, surowe prawo oraz specjalne miejsca, w których dziś można kupić alkohol – o tym jest dzisiejszy artykuł, na zdrowie! 😉 

DSC_1191

Not many people know that at the beginning of 20th century Icelanders voted in favour of a ban on alcoholic drinks. It went into effect in 1915 but the total ban lasted only 6 years. Then Spain refused to buy Icelandic fish – Iceland’s main export – unless Iceland buys Spain’s main export good: wine. Iceland then responded by legalising wine.

Niewiele osób wie, że na początku XX wieku Islandczycy zagłosowali za prohibicją wszelkich napojów alkoholowych. Weszła ona w życie w 1915 r., trwała natomiast zaledwie 6 lat. Wtedy to bowiem Hiszpania odmówiła kupowania islandzkich ryb – głównego islandzkiego towaru importowanego – o ile Islandia nie zacznie kupować ich głównego towaru: wina. Na Islandii zalegalizowano więc wtedy wino.

Capture

Exactly 20 years after the initial ban, it was modified (again) after a national referendum in 1935 came out in favour of legalising hard spirits. However, not all the alcoholic drinks became legal then: beer over 2.25% remained illegal. This was to please the temperance movement who believed that beer’s lower price would make it a bigger social problem. Incredible it may sound, this law remained until… 1989. Following the end of prohibition, some Icelanders have celebrated Beer Day on 1 March. Now beer is one of the most popular alcoholic beverages in Iceland. However, if you want to buy beer stronger than 2.25% you have to head to Vínbúðin. What is it?

Dokładnie 20 lat po pierwszym zakazie, został on zmodyfikowany (znów) na drodze referenum. Tym razem zagłosowano za legalizacją mocnych alkoholi. Nie oznaczało to jednak, że wszystkie napoje alkoholowe zostały zalegalizowane: piwo powyżej 2.25% wciąż było zakazane. Stało się tak, by zadowolić Ruch Wstrzemięźliwości, który uważał, że niższa cena piwa prowadziłaby do sporego problemu społecznego. Jakkolwiek niemożliwie to brzmi, to prawo zostało utrzymane na Islandii aż do…  roku 1989. Tuż po skończeniu prohibicji, niektórzy Islandczycy zdecydowali się świętować 1. marca jako Dzień Piwa. Dzisiaj piwo jest jednym z najpopularniejszych napojów alkoholowych na Islandii. Jeśli jednak chcecie kupić piwo mocniejsze niż 2.25% trzeba udać się do Vínbúðin. A cóż to jest?

DSC_0784

In Iceland you can only buy alcohol in the state-owned liquor stores named Vínbúdin.  There are 13 state-owned liquor stores in the capital area and 46 in the whole country. Alcohol beverages in Iceland are expensive as the country has very high taxes on alcohol. What is interesting is that tax rates in stores are not a percentage of price but are proportionate to the alcohol content.

Of course, alcoholic beverages are sold in different bars: here you can find tips where to taste good craft beer in Reykjavik.

And here you can find more articles about Iceland 🙂

Na Islandii alkohol można kupić wyłącznie w państwowych sklepach Vínbúdin. Jest ich 13 w regionie stolicy oraz 46 w całym kraju. Napoje alkoholowe na Islandii są drogie, ponieważ kraj ten nakłada bardzo wysokie podatki na alkohol. Co ciekawe, podatki te nie są procentem od ceny towaru, a proporcjonalne do zawartości alkoholu w napoju.

Oczywiście napoje alkoholowe można także dostać w barach. Tutaj możecie znaleźć wskazówki, gdzie w Reykjaviku napijecie się dobrego piwa rzemieślniczego.

Tutaj natomiast możecie znaleźć więcej artykułów o Islandii 🙂

**********************************************

If you like this article, make sure you follow me on Facebook so that you don’t miss new posts! 🙂

Jeśli spodobał Ci się ten artykuł, koniecznie polub moją stronę na Facebooku, by nie umknął Ci żaden nowy post! 🙂

Colours, flavours and smells of Morocco

01

Morocco is full of intense colours, smells and flavours. When walking through the streets of Tangier I could admire their contrasts and strong colours. Beautifully decorated doors, bags full of spieces outside every shop and handmade souvenirs create an atmosphere like no other.

Maroko pełne jest intensywnych kolorów, zapachów i smaków. Spacerując po uliczkach Tangieru mogłam podziwiać ich kontrasty i wyraziste kolory. Pięknie dekorowane drzwi, worki z najróżniejszymi przyprawami wystawione przed każdym sklepem i urocze, ręcznie robione pamiątki dają temu miejscu niebywałą atmosferę.

02030405060708091011121314

Tangier – gateway to Africa

01
After so many months of seeing Morocco on the other side of the Gibraltar Strait, I finally went there! A long weekend in Tangier was my first trip to Africa and to a proper Arabic country. I wasn’t quite sure what to expect and I must say that I really liked Morocco and I’m definitely planning on coming back.

One of my major concers was, of course, safety. The countries of North Africa are not considered the safest place right now, I also remembered the 2011 Marrakesh bombing. However, my experience was totally positive, I felt safe during whole my stay in Tangier and I think as long as we’re responsible and don’t do anything silly, everything should be fine. Or at least that’s the impression I got.

Po wielu miesiącach spoglądania na Maroko z drugiej strony Cieśniny Gibraltarskiej, wreszcie zawitałam do tego kraju! Długi weekend w miejscowości Tangier to moje pierwsze spotkanie z Afryką i stricte arabskim krajem, nie byłam więc pewna, czego się spodziewać, muszę natomiast przyznać, że Maroko bardzo mi się spodobało i koniecznie planuję tam wrócić.

Jedną z moich głównych obaw była oczywiście kwestia bezpieczeństwa. Kraje Afryki Północnej nie należą do najbezpieczniejszych, pamiętam też atak bombowy w Marrakeszu w 2011 roku, czyli całkiem niedawno. Na szczęście jednak moje wrażenia z Maroka są jak najbardziej pozytywne, czułam się bezpiecznie przez cały czas spędzony w Tangierze i myślę, że o ile podchodzimy do wszystkiego z głową, jesteśmy odpowiedzialni i nie robimy niczego głupiego, w tym miejscu powinnyśmy być bezpieczni. A przynajmniej takie wrażenie wywarło na mnie Maroko.

0203

Tangier is an interesting mixture between the Arabic tradition and modernity. In the old part of the town, Medina, we can find many traditional small shops, patisseries or cafes. The whole area is like a maze and it’s really easy to get lost there, so if you’re planning to go to Tangier, I would definitely recommend a local guide in Medina.

That’s the panorama of Tangier seen from one of the rooftops in Medina:

Tangier to ciekawa mozaika arabskiej tradycji i nowoczesności. Stara część miasta, Medyna, wypełniona jest starymi, tradycyjnymi sklepikami, cukierniami czy kawiarenkami. Cały ten obszar przypomina labirynt, w którym nietrudno się zgubić, więc wszystkim planującym tam wizytę polecam wynajęcie lokalnego przewodnika.

Poniżej panorama Tangieru widziana z jednego z dachów Medyny:

0405

The Medina maze:

Medyna-labirynt:

One of many traditional rug and other hand made stuff shops:

Jeden z wielu tradycyjnych sklepów z dywanami i innymi ręcznie robionymi tworami:

What striked me most is how much is being build now: new hotels, theatre, a whole new, large promenade by the sea. It definitely looks like Morocco wants to attract more and more tourists. Even now you can find elegant, European-style restaurants or hotel in Tangier:

W Tangierze najbardziej zaskoczyła mnie ilość nowych inwestycji: na każdym kroku budowane są nowe hotele, w trakcie budowy jest także nowy teatr i rozległa promenada nad morzem. Widać, że Maroko chce przyciągać coraz więcej turystów. Już teraz zresztą nie brakuje eleganckich hoteli i restauracji w europejskim stylu:

11

And the beautiful traditional, yet clean and welcoming cafes:

Oraz ślicznych tradycyjnych, a zarazem czystych i zachęcających do wejścia kawiarenek:

12

The seaside wasn’t the prettiest in Tangier, but I have seen many picturesque spots just outside the town on my way from the port. Here some pictures taken at the main beach (you can see Spanish coast in the background):

Wybrzeże Tangieru nie należy do najpiękniejszych, ale widziałam sporo malowniczych plaż w drodze z portu do miasta. Poniżej zdjęcia zrobione na głównej plaży, hiszpańskie wybrzeże w tle:

1314

Different means of transport in Morocco 🙂

Różne środki transportu w Maroku 🙂

15

Some more snaps taken in Tangier: (if you want to see even more photos taken in Morocco, check out this post)

I jeszcze kilka zdjęć stamtąd: (jeśli chcecie zobaczyć jeszcze więcej zdjęć z Maroka, zapraszam do tego postu)

1617

My Moroccan colleagues 🙂

Marokańscy koledzy po fachu 🙂

18

Goodbye Morocco, I will be back! // Żegnaj Maroko, na pewno jeszcze tu wrócę!

19

Semana Santa in Spain

02

Before coming to Spain I didn’t know that Semana Santa (the Holy Week) was such a big deal here. It’s actually Andalusia where the most glamorous celebrations take place throughout the whole week.

Many Catholic communities perform processions on the streets each evning during the last week of Lent, however the biggest and the most important one is on Good Friday. Many people get involved: there are many who perform or somehow contribute to the event and thousands who come to watch the procession.

These processions are really impressive and complex: some people carry huge ornate thrones – floats with sculptures inspired by different scenes of the Passiod of Christ, they’re very heavy so it takes a few months of preparation before being able to take part in a procession. There’s also a small orchestra that plays solemn music and “penitents” wearing all sorts of robes: purple, black and white. They cover their faces and wear particular hoods; I must admit it looks a bit creepy and bring certain connotations, although I know this is a very old tradition which can easily be explained: this kind of robes was widely used in the medieval period for penitents, who could demonstrate their penance while still masking their identity.

This Semana Santa tradition was all new to me, I still find it a bit weird and creepy but interesting in the same time. Below I posted some pics that I managed to take.

Zanim przyjechałam do Hiszpanii, nie zdawałam sobie sprawy, że Semana Santa (Wielki Tydzień) jest tutaj obchodzony z wielką pompą, a najbardziej okazałe obchody mają miejsce właśnie w Andaluzji.

Społeczności katolickie organizują procesje na ulicach miast każdego wieczoru ostatniego tygodnia Wielkiego Postu, a największa z nich ma miejsce w Wielki Piątek. Jest to dla Hiszpanów wielkie wydarzenie i licznie biorą w nim udział: zarówno czynnie uczestnicząc, jak i gromadząc się na placach i ulicach, by obejrzeć procesje.

Procesje te są dość imponujące, a osoby biorące w nich udział pełnią różne role: jedni niosą ogromne trony – platformy, na których są figury przedstawiające sceny z Pasji. Są one bardzo ciężkie, więc przygotowania (treningi wręcz!) do procesji zaczynają się kilka miesięcy przed Wielkim Tygodniem. Jest także mała orkiestra grająca podniosłą muzykę oraz “pokutnicy” specjalnie przebrani na tę okazję: w fioletowych, czarnych i białych szatach. Mają oni zakryte twarze i noszą kaptury, które mogą wydawać się straszne i budzić nieciekawe skojarzenia, mimo że jest to bardzo stara tradycja i łatwo zrozumieć co za nią stoi: w Średniowieczu pokutnicy nosili takie szaty, by móc zarówno okazać skruchę, jak i nie ujawnić swojej tożsamości.

Hiszpański Wielki Tydzień i sposób jego obchodzenia wciąż jest dla mnie nowy i trochę dziwny i straszny, ale też i ciekawy. Poniżej kilka zdjęć, które udało mi się zrobić.

01

05

03

06

DSC_0645

DSC_0644DSC_0663

 

Réttir

Two weeks ago I experienced a very Icelandic tradition: sheep round up called Réttir.

Sheep in Iceland spend the spring and summer roaming the country’s mountains and valleys unfettered but come autumn they must be sought out, herded together, sorted among local farms and brought home for the winter.

Réttir starts in September and can un through early October. Depending on the number of sheep being chased down, it can take a farm up to 7 days to complete its round-up.

Dwa tygodnie temu miałam okazję doświadczyć pewnej bardzo islandzkiej tradycji: gromadzenia owiec zwanego Réttir.

Owce na Islandii spędzają wiosnę i lato swobodnie włócząc się po górach i dolinach, ale na jesień muszą być odnalezione, zgromadzone, posegregowane między lokalnych farmerów i zaprowadzone do domu na zimę.

Réttir zaczyna się we wrześniu i ma miejsce aż do początku października. W zależności od ilości owiec, które trzeba znaleźć i zaprowadzić do domu, gromadzenie może potrwać aż 7 dni.

y03y02

With sheep outnumbering humans by a ratio of 3:1, sheep farmers invite family, friends and anyone who’s interested to help out with gathering them up for the winter. And although it’s hard work, team spririt and festive atmosphere rule the day: most round-ups end with a festive réttaball: round-up party with singing, dancing, drinking Icelandic schnapps and eating, of course, plenty of lamb.

I only attended Réttir for a short period of time and missed the party part, but still I’m glad I participated in one of the country’s oldest cultural traditions.

Biorąc pod uwagę, że na jedną osobę na Islandii przypadają 3 owce, farmerzy zapraszają rodzinę, przyjaciół i wszystkich tych, którzy chcą pomóc w gromadzeniu zwierząt przed zimą. Mimo że jest to ciężka praca, towarzyszy jej duch wspólnej zabawy: większość gromadzeń kończy się réttaball: zabawą ze śpiewem, tańcem, piciem islandzkiego schnappsa oraz, oczywiście, jedzeniem baraniny.

Uczestniczyłam w Réttir tylko przez chwilę i ominęła mnie wieczorna część, ale cieszę się, że mogłam zobaczyć na własne oczy jedną z najstarszych islandzkich tradycji.

y01y06y05y04